poniedziałek, 25 czerwca 2012

Wola Grzybowska 17.06

Tuż przed TCSem odbył się trening z nastawieniem na szlifowanie umiejętności milsimowych. Udział wzieli: Czarny Kot oraz Aim :)



wtorek, 12 czerwca 2012

KPU - Na nieznanych wodach czyli Pilica part 2

Drugiego dnia, budzimy się w przedziale od 7-9 rano, o 10.10 wszyscy są zwodowani i gotowi do drogi. Niestety w okolicach godziny 12 pogoda się zepsuła i zaczął padać średni deszcz. Wykorzystaliśmy to i zatrzymaliśmy się w małym miasteczku, gdzie uzupełniliśmy zapasy jedzenia i energetyków, wcześniej też mieliśmy postój w małej wsi, ale nie mieli sklepów, tak więc zrobiliśmy zdjęcia i popłynęliśmy.
Około godziny 14.00 przestało padać, humory się poprawiają, słoneczko wychodzi. Robiliśmy jeszcze kilka postojów i wpadaliśmy na mielizny, ale nikt nie narzekał. W pewnym momencie się okazało, że nadgoniliśmy trasę i mamy dzień zapasu (mieliśmy skończyć trasę około 12.00 w niedzielę, a skończyliśmy w sobotę o 17.00 - Katanga to ma tępo). W tedy to zrobiła się trochę stresująca sytuacja, poniewać Chiba i Seba, zostawali w tyle skoro mieliśmy więcej czasu, a my się martwiliśmy, bo jak byśmy się czuli, gdyby coś im się stało? Katanga nie zostawia ludzi [:D] .
Na moim i Pawła kajaku w sobotę ja się obijałem (Paweł mniej wiosłował w piątek), ale jako że miałem energii sporo, a Paweł ciągle mnie pośpieszał, to chciałem wziąć Chibę i Sebę na hol, ale się Paweł buntował. Trochę mieliśmy z tego pompy wieczorem.
Postój po rozmowie z Chibą i Sebą wspominam bardzo dobrze, Semko się mnie pyta: Boogey, jak ty wytrzymujesz nie wychodząc kajaka i nie prostując nóg? - ciągle siedziałem w kajaku, na większości postój też, a ja na to: jestem zbyt leniwy.
Jak dopłynęliśmy dzień wcześniej, do miejsca skąd mieli zabrać kajaki oraz potem nas, rozbiliśmy obóz (po prawej stronie rzeki, na polu) na przeciwko Nowego Miasta. Oczywiście imprezowaliśmy ostro, było trochę rozmów politycznych, historycznych, airsoftowych oraz paplaniny, ale też dobrze to wspominam. Za to jak Beltus poszedł spać (spał w namiocie z Semkiem), to postanowiliśmy go obwiązać folią pakową (związaliśmy namiot z kajakiem i wiosłami). Dialogi z namiotu Semka i Beltusa rano były niezapomniane. Niestety nie udalo mi się uczestniczyć w tym psikusie [:(]
Niedziela, godzina 10, Carlos dzwoni po miłego pana, co przyjechał godzinę - półtorej później i zabrał nasze wehikuły oraz Beltusa, Sebę i Carlosa, którzy mieli po nas wrócić samochodami. W międzyczasie pożegnaliśmy się z Rzeczkiem i Agatą, którzy popłynęli dalej do Białobrzegów. Kiedy wrócili Po nas samochodami (dwoma, auto Beltusa odmówiło współpracy - lecz udało się nas zapakować) ruszyliśmy do stolicy i okolic, aby na 15 godzinę być z rodzinkami, pod prysznicem i we własnych łożkach.
Podsumowując: spływ był super, w takiej cenie to nie ma na to słów.
Np opinia Blooda z naszego forum:
"Dzięki ludziki za mega wypasioną imprezę. Świetna trasa, piękne widoki,idealna pogoda, zajebiści towarzysze podróży. Oby częściej się takie wypady zdarzały."
Lub Seby: "krótko - Z A J E B I O Z A - jesteście super i ogromnie jest miło przebywać w gronie takich pozytywnych wariatów - czekam na więcej takich zjazdów. A zdjęcia superowe:)"
Złych opinii czy jakichkolwiek konfliktów i kwasów nie było. Do tego dostaliśmy sprawności Kajakowe od Chiby - cały tekst:
"W imieniu załogi naszego obiboko/lenimarana pragnę podziękowac wszystkim za rewelacyjny wpad.Poszczególe sprawności zdobyte podczas imprezy zostały kolejno przyznane: Ojcu dyrektorowi Beltusowi - w kategrii najlepsze skoki do wody (sprawność-nurek) ,Kruszynie i Bloodowi w kategorii najwyrtwalsze wydostawanie się z mielizn (sprwność-flisak) oraz Pawłowi i Boogiemu w kategorii największe ciśnienie na wiosła (sprawność-przodownik wioseł).Naszywki oraz dyplomy do odbioru w siedzibie HQ.

Było super.Szczególne dzięki dla drużyny sabotażowo dywersyjnej za działania nocne przy budowie zasieków ;) Dzięki Blood też za ogrzewacze.Dzięki nim nie zamarzłam w nocy;)"

Oczywiście muszę jeszcze napisać składy kajaków
1 kajak - Beltus oraz Semko
2 kajak - Carlos i Ewela
3 kajak - Blood & Kruszyna
4 kajak - Chiba i Seba
5 kajak - Paweł i Boogey
Było super, lepiej czasu nie spędziłem od ponad roku, a dalej nie pamiętam [:D]

by Boogeyman - 1KPU

KPU : Skrzynia umarlaka czyli spływ Pilicą cz.1

Pierwszego dnia, o godzinie wcześnie - porannej (okolice 10.00) - piątek, spotkaliśmy się całą ekipą za miejscówką na której lubimy zrobić warsztaty - na stacji benzynowej. Ekipą następującą: Chiba, Ewela, Carlos, Beltus, Semko, Blood, Boogey, Kruszyna, Paweł, Seba. Stamtąd pełnym składem pojechaliśmy do tomaszowa mazowieckiego, skąd miał się zacząć spływ. Około godziny 11.00 nasze zapasy, plecaki, jedzenie i energetyki były załadowane do kajaków razem z nami i zwodowane.
Spływ się rozpoczął bardzo dobrze, mimo zapowiedzi brzydkiej pogody, była ładna, już pierwszego dnia nas spiekło. Po pierwszych trzydziestu minutach wpadliśmy na szybki nurt i trochę nas zalało, lecz obyło się bez wywrotek (w sumie to była najfajniejsza część trasy). Oczywiście wszystkim dobrze się płynęło, często sczepialiśmy kajaki ze sobą i dryfowaliśmy (rzadziej ja i Paweł, bo wyrywaliśmy do przodu i musieliśmy często czekać na zespół - karą było wpadanie na mielizny i kamienie jako pierwsi - za to ostrzegaliśmy ekipę przed tym).
Między godziną 13-14 w piątek, Beltus zaliczył skok do wody z kajaka, chcąc ratować go przed wywrotką i wypadnięciem zapasów energetyków :D:D.
Godzina 15.00, robimy postój, w ładnym miejscu, gdzie mieliśmy nawet wiatę, zjedliśmy sobie obiad na ciepło, pokopaliśmy piłkę. Niektórzy jak Chiba czy Kruszyna uderzyli w kimono. Ja natomiast płakałem nad spaloną skórą - słoneczko dopisało
Płyniemy i płyniemy, rozmawiamy o głupotach, legendach asg czy naszych plutonowych epickich akcjach. Ja i Paweł znowu na przedzie, w pewnym momencie wypatrzyłem miejsce na nocleg, zatrzymałem tam kajak i zwróciłem uwagę Pawłowi. Razem uznaliśmy żeby przekazać informację Carlosowi, a on razem z Beltusem i resztą grupy uznali, że to piękne miejsce na nocleg. W sumie sam się w nim zakochałem, pierwsze moje wrażenie było "chcę mieć tu dom". Krótki opis: na prawym brzegu stary las iglasty, głownie sosny zwyczajne, na brzegu lewym gdzie się zatrzymaliśmy, młody, rzadki las iglasty, obok duże pole z niskimi trawami, a za polem taki sam stary las iglasty. Naprawdę piękne miejsce.
Po rozbiciu obozu, Carlos wyciągnął piłkę do nogi (chwała mu za ten pomysł), ustawiliśmy składy i zaczęliśmy grać (dwie połowy po 15 minut) Ja, Carlos i Seba postawiliśmy bramki z wioseł Ostatecznie skład Beltusa, Carlosa, Semka oraz Blooda wygrał, no ale się nabiegaliśmy zdrowo. Oczywiście od momentu rozbicia obozowiska dostawaliśmy ciągle smsy z wynikami meczów. Po grze, miał do nas dołączyć Rzeczek z Agatą i własnym kajakiem. Jak wyglądało naprowadzanie Rzeczka do miejsca naszego obozowiska? Tak:
Beltus odbiera telefon - rozmowa ze stylu - nie wiem gdzie jesteś, aha, wydrzesz się? Dobra.
Słychać wrzask Rzeczka (słabo ale jednak).
Beltus do Rzeczka: dobra, to ja się wydrę
Beltus krzyczy, Rzeczek usłyszał, po chwili przyjeżdża, jego znajomi wystawiają kajak z samochodu, Rzeczek i Agata ustawiają namiot, rozpalamy ognisko i zaczyna się impreza.
W między czasie (po wyjściu z kajaków), pytałem się czy ktoś ma ochotę na kąpiel w Pilicy (była jak na mazowiecką rzekę bardzo czysta), Beltus stał mokry po wywrotce na brzegu i nawiązuje do mnie kowersację:
- Boogey, chodź, muszę Ci coś powiedzieć...
- Ja wiem o co Ci chodzi Beltus
- Nie no, serio mam coś ważnego
- Na pewno bardzo ważne sprawy plutonowe?
- No ba!
W tym momencie Beltus mnie szarpnął i obaj wpadliśmy do rzeki.
Po meczu, wszyscy weszli się wykąpać i wymyć.
Potem oczywiście impreza przy ognisku...

Autor: Boogeyman


piątek, 1 czerwca 2012

Dzień dziecka w Helenowie 2011

Już drugi raz członkowie KPU uczestniczyli w Dniu Dziecka w ośrodku w Helenowie. W zeszłym roku pluton reprezentowała Podkowa, w tym trud organizacji pokazu wziął na siebie Blackfield wraz z pojedynczymi członkami innych ekip. Widownię stanowiły jak i w zeszłej edycji dzieciaki mające dość ciężkie dzieciństwo: niepełnosprawne, z rodzin patologicznych i domów dziecka.

Robienie pokazów ASG nie leży w naszej "standardowej" działalności, ale czasem warto oderwać się od treningów, strzelanek i symulacji by dzięki swojej pasji zrobić coś wspaniałego dla innych.

Link do galerii Helenów 2012 by Benek
Link do zeszłorocznej edycji
Filmik z zeszłorocznej edycji